Z ks. Sławomirem Homoncikiem MIC, nowym kustoszem Sanktuarium Maryjnego w Licheniu Starym, rozmawia Robert Adamczyk z biura prasowego.
Ks. SH: Początki mojego powołania przypadają na czas szkoły podstawowej. Wpływ na moją decyzję miało kilka sytuacji i wydarzeń, które sprawiły, że w moim sercu pojawiło się pragnienie pójścia drogą życia zakonnego. Pierwsza myśl o powołaniu była związana z moją rodzinną parafią i osobą ks. Krzysztofa Klimczaka, który był inspiracją do wyboru tej właśnie drogi. Był on wówczas klerykiem, jednak widziałem, z jaką serdecznością posługiwał starszemu proboszczowi mojej rodzinnej parafii. I wtedy w mojej głowie po raz pierwszy pojawiła się myśl, że może i ja kiedyś stanę przy ołtarzu. Kilka lat później kolega ze szkolnej ławki, z którym utrzymuje kontakt do dziś, ks. Józef Południak, zaproponował wyjazd na pielgrzymkę do Lichenia. Wśród uczestników wyjazdu znalazł się Krzysztof Ziaja, który dziś także jest marianinem. Po przyjeździe do licheńskiego sanktuarium pojawiło się doprecyzowanie mojego powołania. Usłyszałem wówczas o zgromadzeniu księży i braci marianów i zrozumiałam, że jeśli mam iść drogą powołania kapłańskiego, to będzie to zgromadzenie poświęcone Najświętszej Maryi Pannie.
RA: Poprzednio pełnił ksiądz posługę jako wiceprowincjał. Na czym polegała ta praca?
Ks. SH: W 2017 roku zostałem wybrany przez swoich współbraci wikariuszem generalnym, czyli wiceprowincjałem Zgromadzenia Księży Marianów. Decyzją ks. Tomasza Nowaczka MIC, przełożonego prowincjalnego, zostałem przeniesiony do Warszawy, gdzie pełniłem także posługę przełożonego domu zakonnego. Jeśli chodzi o posługę wiceprowincjała, to sprawy dotyczyły funkcjonowania Prowincji Opatrzności Bożej. Do moich obowiązków należało m.in. wizytowanie poszczególnych domów zakonnych, udział w oficjalnych uroczystościach i rocznicach, a także pogrzebach moich współbraci.
RA: Jakie określenie przychodzi księdzu do głowy w zestawieniu ze słowem „Licheń”?
Ks. SH: Pierwsze skojarzenie, które przychodzi mi na myśl, to dom Matki. Tak właśnie bym widział licheńskie sanktuarium – jako miejsce, gdzie przyjeżdżają pielgrzymi jak do swojej mamy. Mówiąc to, mam na myśli dobre relacje kształtujące się pomiędzy mamą a jej dziećmi. Do Lichenia przyjeżdżają pielgrzymi z różnego rodzaju sprawami, problemami, podziękowaniami czy prośbami. Chcą poczuć się przyjętymi i zrozumianymi, przyjeżdżają, by przyjąć wskazówki od Mamy. Ona chce dla swoich dzieci jak najlepiej, aby dobrze się czuły, aby tutaj odpoczęły. Myślę, że licheńskie sanktuarium sprzyja wszystkim powyższym kwestiom – począwszy od wypoczynku fizycznego, oderwania od rzeczywistości, pędu dzisiejszego życia, ale także temu, aby usłyszeć Boże słowo i Boże wskazówki dotyczące naszego życia. Czasami mogą to być trudne wskazówki, ale motywowane miłością Pana Boga w stosunku do swoich dzieci.
RA: Jak widzi ksiądz licheńskie sanktuarium w laicyzującym się świecie, a także w polskim Kościele?
Ks. SH: Zdaję sobie sprawę, że licheńskie sanktuarium może budzić różne reakcje, począwszy od euforii, zachwytu po niechęć. Jednak ma ono w sobie ducha maryjnego, ducha eucharystycznego, ducha pełnego miłości i miłosierdzia. Licheńskie sanktuarium wpisuje się w swoistą siatkę duchowych oaz, które mogą być dla współczesnego świata odpocznieniem i stworzeniem możliwość na zaczerpnięcia tego, co duchowe, a co dziś jest kwestionowane i odsuwane na dalszy plan. Jednak w naturze człowieka jest mocno zapisana potrzeba wzrostu duchowego, gdyż jako ludzie składamy się z dwóch elementów: ziemskiego ciała i nieśmiertelnej duszy. To jest takie miejsce, gdzie nasz duch może odpocząć i zaczerpnąć pewnego ukojenia i zasmakować bliskości Boga.
Mam takie przeświadczenie i wewnętrzną wolę, aby w licheńskim sanktuarium, będącym domem Matki, pielgrzymi poczuli i zasmakowali tego, o czym mówi słowo Boże – „skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Bóg”. Gdy Maryja mówi w Kanie Galilejskiej, „zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, i potem następuje cud przemiany wody w wino, a weselnicy kosztują go, to chciałbym, aby w naszym sanktuarium ludzie mogli usłyszeć podświadomie: „skosztujcie i zobaczcie jak doby jest Bóg”.
RA: Na jakie potrzeby pielgrzymów chciałby ksiądz odpowiedzieć jako kustosz?
Ks. SH: To, co wybija się na pierwszy plan we współczesnym świecie, to potrzeba miłości, wysłuchania, zrozumienia, akceptacji. Także pewnego delikatnego ukierunkowania, gdyż dziś wiele osób jest pogubionych. Mówiąc te słowa, mam na myśli przede wszystkim młodych ludzi. Oni sobie bardzo dobrze radzą w świecie, jednak pozbawione to jest pewnych istotnych elementów życia, i także, a może przede wszystkim – ducha. Mam na myśli delikatne ukazywanie pełni człowieczeństwa, odkrywanie godności człowieka. Są to potrzeby głęboko zakorzenione w sercu, nieco uśpione, ale warto o nich mówić.
Pierwszym elementem w sanktuarium jest zawsze słowo Boże, które zawsze wydobywa godność człowieka, ukazuje prawdę o nim i otaczającym go świecie. Głoszenie prawdy opartej na Ewangelii spełnia to zadanie.
Kolejną kwestią jest pomoc ludziom w ich potrzebach. Myślę chociażby o dziełach miłosierdzia realizowanych w licheńskim sanktuarium – Hospicjum im. św. Stanisława Papczyńskiego, Naprotechnologii oraz Licheńskim Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym. Poprzez te dzieła wydobywamy na nowo i ukazujemy godność człowieka, jego wartości, także prawdy o człowieku, że każdy z nas odchodzi z tego świata, ale może to zrobić w godny sposób. Dbanie o życie od poczęcia aż do naturalnej śmierci – to jest istota naszego człowieczeństwa i nad takimi kwestiami zawsze warto się pochylać.
RA: Jak widzi ksiądz sprawowane funkcji kustosza?
Ks. SH: Tę posługę postrzegam dwojako: po pierwsze modlę się o łaskę Bożą, aby pewne rzeczy rozpoznać i podjąć właściwe decyzje dla ludzi, których to dotyczy i dla sanktuarium. Po drugie: liczę na pomoc tych, którzy mają większe doświadczenie ode mnie, zdobytą wiedzę i chciałbym z tego doświadczenia korzystać. Mówiąc te słowa mam na myśli zarówno swoich współbraci, ale także, a może przede wszystkim, ludzi, którzy pracują w sanktuarium. Liczę na osoby, które posiadają pewne umiejętności, które kształcą się, i które chcą się w swojej pracy dzielić tymi zdolnościami. Z ich wiedzy i doświadczenia chciałbym korzystać.
RA: Jaką cechę lub cechy postrzega ksiądz jako kluczowe w sprawowaniu posługi kustosza sanktuarium?
Ks. SH: Pierwsza, która przechodzi na myśl, to umiejętność słuchania, druga spokój, a trzecia – wrażliwość i zdolność do empatii.
RA: Jaki kierunek formacji maryjnej jest księdzu najbliższy?
Ks. SH: Przez Maryję do Jezusa czy też z Maryją do Jezusa. Maryja w tym miejscu nie skupia na sobie uwagi. Jest raczej Tą, która podprowadza do spotkania z Jezusem. Swoją osobą dawała wzór, jak na tej drodze podążać i wytrwać. Oczywiście każdy z nas ma swoją drogę. Może to być droga pokory, słuchania, rozważania w sercu Bożych słów. Droga poprzez Maryję do Jezusa jest moim zdaniem aktualna dla wszytkach, bez względu na to, jaki mają charakter. I osobiście jest mi bliżej do tej drogi.
RA: Jak widzi ksiądz rolę świeckich w sanktuarium?
Ks. SH: W dwojaki sposób: z całą pewnością chcę korzystać z ich doświadczenia i pragnę, aby oni tym doświadczeniem się dzielili. Ale także widzę ich rolę w duchu odpowiedzialności za to miejsce – zarówno jako ich miejsce pracy, ale także jako miejsce duchowego formowania, gdzie realizują swoje powołanie do świętości.
RA: Dziękuję za rozmowę.
Ks. SH: Dziękuję i pozdrawiam. Szczęść Boże