Pragnienie pielgrzymowania
Pokonując około 40 km do Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej w sobotę, 4 czerwca dotarła Ósma Franciszkańska Piesza Pielgrzymka z Radziejowa. W pielgrzymce wzięło udział 160 osób.
– To duże błogosławieństwo. Pielgrzymka odbyła się po dwóch latach przerwy spowodowanych pandemią. Mogliśmy w końcu przyjść, ludzie byli już tego bardzo spragnieni – stwierdził o. Tomasz Górka OFMConv, który jako duszpasterz szedł z radziejowską pielgrzymką po raz pierwszy.
Pątnicy mieli bardzo dobre warunki podczas trasy – nie spotkał ich ani deszcz ani upał. Część z nich dołączyła w Piotrkowie Kujawskim. W grupie było dużo dzieci, część w wózeczkach, na hulajnogach, rowerkach.
Po raz siódmy w trasę wyruszyła niosąca pielgrzymkowy krzyż pani Jadwiga: – Jak już się raz pójdzie, to później ciągnie człowieka. Czasem są wątpliwości, że może nie dam rady, ale gdy dojdę, spojrzę Matce Bożej w oczy i Panu Jezusowi w kaplicy adoracji, to jest radość! Dziękuję Bogu. W czasie pielgrzymki człowiek jest wyciszony, ma czas dla siebie i dla tych, co idą. Nieważne są żadne różnice, każdy idzie w skupieniu, zamyślony – opowiada uczestniczka.
Przed bazyliką pielgrzymów powitał ks. Jarosław Hybza MIC, sanktuaryjny duszpasterz. Zakonnik wyraził radość z ich przybycia i pobłogosławił uczestników kropiąc wodą święconą. Grupa modliła się podczas mszy w kaplicy Trójcy Świętej w dolnej bazylice.
Wśród pątników znalazła się także kilkupokoleniowa rodzina – w drogę wybrała się pani Alina z córkami i wnukami. – Pielgrzymujemy od samego początku, już ósmy raz, a każda pielgrzymka przynosi coraz większe przeżycia. Bardzo się cieszę, że dołączyły moje dzieci i wnuki – opowiada pani Alina. Z Nowej Wsi wraz ze swoim bratem, Jasiem i trzyletnią Antosią – najmłodszą uczestniczką pielgrzymki przyszedł jej wnuk, Leon. Chłopiec, który w pielgrzymce brał udział drugi raz, mimo zmęczenia, zapewnia, że pójdzie także za rok.
– To piękne przeżycie, pod każdym względem – podkreśla córka pani Aliny, Gosia – wszyscy są bardzo mili, przyjaźni. Na każdym postoju witali nas nie tylko życzliwi ludzie, ale i drożdżówki, kawa, herbata. Wszyscy nam machali, pozdrawiali nas – opowiada pątniczka.
Testo e foto: Ufficio Stampa Santuario