SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ LICHEŃSKIEJ BOLESNEJ KRÓLOWEJ POLSKI

Marianie i kult Bożego Miłosierdzia

Czy wiesz, że to właśnie Zgromadzenie opiekujące się licheńskim sanktuarium - księża Marianie jako pierwsi w Kościele podjęli się szerzenia nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego poza Polską?

Duże zasługi w propagowaniu kultu Miłosierdzia Bożego miał ks. ks. Józef Jarzębowski MIC, muzeum, które od 2010 roku mieści się w licheńskiej bazylice. Jako pierwszy przeszczepił nabożeństwo za granice naszego kraju. Jarzębowski na początku II wojny światowej poznał we Wilnie bł. ks. Sopoćkę, spowiednika św. Faustyny. Od niego otrzymał traktat pt. De Misericordia Dei deque eiusdem festo instituendo. Tractatus dogmaticus ac liturgicus. Było to dzieło teologiczne uzasadniające konieczność wprowadzenia do kalendarza liturgicznego nowego święta – Miłosierdzia Bożego. Ksiądz Sopoćko napisał pracę zachęcony przez prymasa Augusta Hlonda i wydał ją w konspiracyjnych warunkach w nakładzie 500 egzemplarzy.

Ks. Sopoćko doradził ks. Jarzębowskiemu, że ilekroć będzie w potrzebie, niech odwoła się do Jezusa Miłosiernego. Marianin posłuchał go i zdołał ujść cało z wielu opresji. Po wielu perypetiach z okupowanej przez Sowietów Litwy, przez całą Rosję i Daleki Wschód, z nieważną wizą japońską w paszporcie, zdołał uciec do Stanów Zjednoczonych. Jak sam mówił, swoje uratowanie zawdzięczał Bożemu Miłosierdziu.

"Boże Miłosierdzie posłużyło się moją osobą, bym wieść o objawieniach siostry Faustyny i nabożeństwo do Miłosiernego Jezusa przewiózł do Stanów Zjednoczonych."

Po przybyciu do USA ks. Jarzębowski  trafił do Stockbridge w stanie Massachusetts, gdzie Zgromadzenie niedługo wcześniej otworzyło swój dom zakonny. Pod wpływem jego żarliwej opowieści o brawurowej ucieczce spod okupacji sowieckiej współbracia jednogłośnie postanowili, by poświęcić się szerzeniu nabożeństwa, które uratowało mu życie.

Dzięki ks. Jarzębowskiemu traktat ks. Sopoćki został wydany drukiem w 1943 r. w Detroit i dotarł do biskupów amerykańskich. Trafił również do Piusa XII, który zapoznał się z jego treścią. Sam marianin w kolejnych latach posługiwał będzie m.in. w Meksyku i Wielkiej Brytanii, gdzie także odda się szerzeniu nabożeństwa ku czci Bożego Miłosierdzia.

Z czasem w szerzenie orędzia Siostry Faustyny zaangażują się inni marianie, a sanktuarium w Stockbridge stanie się głównym na świecie centrum kultu narodzonego w przedwojennej Polsce. To właśnie z tego miejsca przesłanie to rozpowszechniać się będzie po całej kuli ziemskiej i trafi m.in. do Korei Południowej, Brazylii, Argentyny, Kamerunu, na Filipiny czy do wielu innych krajów. Oblicza się, że w ciągu pół wieku w Stockbrigde wydrukowano ok. 14 milionów różnych książek, broszur i obrazków z modlitwami dotyczącymi Bożego Miłosierdzia.

– Był gorliwym czcicielem Bożego Miłosierdzia. Swój los w czasie wojny i później całą swoją działalność, powierzył Miłosierdziu Bożemu. Często wspominał II wojnę światową i pobyt na Litwie, ciężkie warunki, niepokój i niepewność, a po ludzku mówiąc beznadziejność na wydostanie się z tej sytuacji. Mówił, że im większe były trudności, tym bardziej wzrastała jego ufność w Miłosierdzie Boże – opowiada o ks. Jarzębowskim Anita Rossa, licheńska muzealniczka.  – Miał zawsze przy sobie maleńki obrazek Miłosierdzia Bożego z napisem ,,Jezu, ufam Tobie”. I zbrojny w tę ufność, wyruszył w daleką i pełną niebezpieczeństw drogę pociągiem przez Syberię do Władywostoku, a stamtąd do Japonii.

30 maja 1957 r. napisał do siostry zakonnej, felicjanki:

Jeśli więc chodzi o nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia, to cała jego geneza została opublikowana zarówno w Polsce jak w wydawnictwach marianów z Eden Hill.
Natomiast Boże Miłosierdzie posłużyło się moją osobą, bym wieść o objawieniach siostry Faustyny i nabożeństwo do Miłosiernego Jezusa przewiózł do Stanów Zjednoczonych.
Tylko bowiem dzięki niezwykłej Bożej pomocy, z obrazkiem Bożego Miłosierdzia zdołałem się wyrwać z okupacji sowieckiej z Litwy, przejechać całą Rosję i Sybir normalnym wagonem do Władywostoku, gdzie znów omal cudownie dano mi tranzyt japoński na przedawnioną, nieważną wizę amerykańską. Dopiero w Japonii polska ambasada dopomogła mi do uważenienia wizy.
W maju 1941 r. stanąłem na ziemi amerykańskiej, a pełen wdzięczności dla Bożego Miłosierdzia za ocalenie i pomny na dane obietnice ks. Sopoćce w Wilnie, który polecił mi przewieźć do Ameryki swój memoriał o Bożym Miłosierdziu, rozpocząłem prywatnie dzielić się wiadomościami i szerzyć to nabożeństwo.
Zrobiłem też w Detroit pierwsze, bardzo skromne, odbitki obrazków. Będąc też spowiednikiem w Enfieldzie na rekolekcjach sióstr [felicjanek], zaznajomiłem je w pogawędkach przy stole o treści objawień i o doznanej przez siebie łasce. Zdaje mi się, że dobre siostry odbiły na maszynce mój krótki artykulik, a matka prowincjalna dała na odbicie kilkuset obrazków parę dolarów. Było to pod koniec czerwca 1941 r.
Z czasem o. Józef Łuniewski nabrał przekonania i zapalił się sam i inni marianie do nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, drukując pierwsze nowenny.
Na jesieni 1942 r. losy rzuciły mnie do Seminarium Polskiego w Orchard Lake, a ks. Walerian Jasiński powiózł mnie do domu sióstr felicjanek w Plymouth, gdzie wygłosiłem konferencję o Bożym Miłosierdziu i objawieniach w Polsce.
Wywołało to wśród tego konwentu duże wrażenie. S. Fabia, malarka, z zapałem wzięła się do namalowania obrazu Bożego Miłosierdzia. Obraz wprawdzie nie był udany, ale był pierwszym obrazem Bożego Miłosierdzia w Stanach Zjednoczonych, a siostry felicjanki z Plymouth wydały pierwsze obrazki z modlitwą do Bożego Miłosierdzia, szerząc to nabożeństwo wśród żołnierzy.

Comparte la publicación