SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ LICHEŃSKIEJ BOLESNEJ KRÓLOWEJ POLSKI

Przetrwaliśmy dzięki wierze – 29. Ogólnopolska Pielgrzymka Sybiraków

Dziękując Bogu za ocalenie z "sowieckiego piekła" i ku pamięci tych, którzy z niego nie wrócili, do Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej przybyli uczestnicy 29. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Sybiraków. W Licheniu spotkali się członkowie Związku Sybiraków i ich rodziny oraz poczty sztandarowe.

Pielgrzymka rozpoczęła się w środę, 12 czerwca wieczorną Mszą Świętą w bazylice licheńskiej. W czwartek uczestnicy spotkali się przed pomnikiem poświęconym Sybirakom. Odśpiewano Hymn Polski, wysłuchano oraz Hymnu Związku Sybiraków: „A myśmy szli i szli, dziesiątkowani przez tajgę, stepy, plątaniną dróg. A myśmy szli i szli, niepokonani.” Pod licheńskim pomnikiem Sybiraków złożono kwiaty i znicze.

– Jesteśmy przed pomnikiem, który przypomina o tym, co przeżyliście wy i wasze rodziny, na ziemi, o której mówi się, że była nieludzka. To ludzie stworzyli tam obozy zagłady, białe krematoria – mówił ks. Zdzisław Banaś, krajowy duszpasterz sybiraków podkreślając, że gromadzą się w różnych miejscach pamięci poświęconych Zesłańcom, ale zawsze szukają Matki Bożej, która najlepiej ich rozumie. Kapłan przewodniczył południowej Mszy św. w bazylice licheńskiej.

Wśród pocztów sztandarowych, które przybyły na uroczystości byli harcerze z Kluczborskiego Hufca ZHR „Płomień”. – Na ziemi kluczborskiej i na Opolszczyźnie jest wielu Sybiraków i rodzin kresowych. W naszych rodzinach mamy przodków, którzy pochodzą z tamtych stron. Nie raz zdarzało się, że wywiezieni na Syberię już stamtąd nie wracali. Jako harcerze czujemy potrzebę rozpowszechniania i pielęgnowania wiedzy o Sybirze i samej historii Polski. Chcemy przekazywać ją kolejnym pokoleniom, które często nie mają pojęcia, że takie rzeczy się wydarzały – mówił jeden z harcerzy.

– 10 lutego 1940 roku zostałem wywieziony na Sybir wraz z całą rodziną. Miałem wtedy niecałe 10 lat. Wróciłem, kiedy miałem 16 – wspominał Roman Janik, wiceprezes wrocławskiego oddziału Związku Sybiraków podkreślając, że przetrwali dzięki wierze w Boga. Jego ojciec należał do Korpusu Ochrony Pogranicza na granicy łotewskiej. Wcześniej należał do Legionów Polskich, brał udział w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku. Po zakończeniu wojny i przesunięciu granicy po traktacie ryskim, został jednym z osadników, którzy otrzymali ziemie na wschodnich kresach. Wraz z Armią Andersa przeszedł przez cały front i m.in. Monte Casino.

– Gdy powstał Związek Sybiraków, było 96 tysięcy zarejestrowanych osób w 56 oddziałach. Dziś to około 15/16 tysięcy. Odwiedzamy szkoły, chodzimy na lekcje historii, organizujemy spotkania, by przekazać, że nie może się więcej wydarzyć to, co nas spotkało – opowiadał wiceprezes Janik. – Sto lat temu wydawało się, że to już się nie wydarzy. Piłsudski zakładając Związek Sybiraków w 1928 roku liczył na to, że nigdy już więcej zsyłek nie będzie. Tymczasem po 10 latach istnienia odrodzonej Polski, w 1939 roku przyszli Sowieci i w 1940 wywozili Polaków. Byli to nauczyciele, inteligencja, leśnicy, osoby uważane za wrogów Związku Sowieckiego – wyjaśnił Roman Janik podkreślając, jak bardzo jest to ważne dziś, gdy za wschodnią granicą Polski toczy się wojna.

Comparte la publicación