Nocą z piątku na sobotę w licheńskim sanktuarium zjawili się pielgrzymi biorący udział w Kawnickiej Rowerowej Drodze Krzyżowej. Aż 140 km na rowerach pokonało 28 uczestników wyjątkowego wydarzenia.
– To było dobre, mocne doświadczenie. Warunki w nocy były straszne, całą noc padało – opowiada Marcin Ziemniczak, organizator modlitewnego wydarzenia. – Wzruszył mnie bardzo widok mężczyzn, „twardych facetów”, którzy klęczą w deszczu i mówią „Kłaniamy Ci się, Jezu Chryste”. Takich scen było dużo po drodze. Ludzie jechali, by spotkać Chrystusa. Można było doświadczyć wspólnoty modlitwy.
Niecodzienną drogę krzyżową rozpoczęli w piątek, 22 marca w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Kawnicach. Po Mszy Świętej o godz. 19.00 w mniejszych grupach wyruszyli w długą trasę. Jechały zarówno znajomi, jak i rodziny, m.in. ojciec z nastoletnią córką. Trasa wiodła m.in. przez Myślibórz, Ląd nad Wartą, Ciążeń, Słupcę, Sadlno, Sompolno. Około 2:30, kończąc najdłuższy i najbardziej kryzysowy odcinek, rowerzyści dojechali do Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej.
– Miałem przyjemność brać udział dwa razy w nocnej rowerowej drodze krzyżowej, której trasa wiedzie wzdłuż granic Warszawy. Tamta trasa ma 150 kilometrów. Wyjazd do Warszawy był dla mnie trudnością, wiec stwierdziłem, że zorganizuję coś u siebie. Wierzyłem, że to będzie dobre wydarzenie dla społeczności lokalnej. Pomogli mi organizatorzy warszawskiej RDK i ks. Dariusz Dąbrowski SDB z sanktuarium w Kawnicach – wyjaśnił Marcin Ziemniczak.
Nad ranem do Lichenia dotarła także Ekstremalna Droga Krzyżowa. Trasa Granatowa św. Jana Pawła II była jedną z czterech, w jakie wczoraj wyruszyło około 70 uczestników z Kawnic.